TMZM Mielec TMZM Mielec
 TMZM Mielec TMZM Mielec:
skrypty php, skrypty JS, shout TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
 TMZM Mielec Działalność:
skrypty php, skrypty JS, shout TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
  Warto zobaczyć:
TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
  Po godzinach:
skrypty php, skrypty JS, shout TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
  Monitoring:
TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
TMZM Mielec TMZM Mielec
skrypty php, skrypty JS, shout

Michał Krempa ur. 1924 r. Smoczka
Wspomnienia z okupacji

Od momentu wybuchu wojny mieszkałem we wsi Smoczka. Rodzice pracowali na roli. W wieku 16 lat zostałem skierowany na roboty na pobliski poligon wojskowy. W mieleckim Arbeitstamcie skierowano mnie do niemieckiej firmy „Henning”, która na poligonie budowała baraki dla wojska. Było to dla mnie lepsze niż wywózka do Niemiec. O tej firmie już wcześniej wiedziałem bo pracował w niej mój ojciec. Pracował on przy budowie „piekarni” na Lagrze II. Była to jednak dziwna „piekarnia”. Budowane były 6 lub 7 olbrzymie piece do spalania oraz około 70 metrowy komin. Jak opowiadał ojciec jak robotnicy pytali nadzorujących budowę Niemców co to będzie za piekarnia odpowiadali, że to będzie dla was, dając do zrozumienia, że nie chleb tam się będzie wypiekało. Pracę w firmie „Henning” rozpocząłem 21.02.1941 roku i pracowałem do 31.01.1943 roku co nawet udokumentowali mi w Arbeitskarcie1, którą do dzisiaj posiadam. Przez pierwsze dwa miesiące pracowałem przy kopaniu kanałów, które miały odwodnić nieco bagienny teren poligonu. Przy kopaniu kanałów pracowali także Żydzi z obozu w Biesiadce ale oni mieli swoich przełożonych i byli oznakowani opaskami i gwiazdami Dawida. Później pracowałem przy budowie baraków na poligonie. Za tą pracę dostawałem wynagrodzenie ale te niewielkie pieniądze trzeba było przeznaczyć na jedzenie w stołówkach lagru. Jedzenie za które musieliśmy płacić to najczęściej zupa z buraków i ziemniaki. Pracowaliśmy 8 godzin dziennie za wyjątkiem niedziel. Kiedy skończyła się robota w firmie „Henning” to zostałem skierowany do pracy w wojskowości czyli do pracy w warsztatach wojskowych lagru które mieściły się w Lagrze III. Tą pracę miałem częściowo załatwioną, bo brak pracy oznaczał wywózkę do Niemiec. Dostałem przepustkę i mogłem chodzić do roboty. Wykonywałem różną pracę. Przez pół roku rąbałem drzewo, a później pracowałem przy remontach samochodów. Moim przełożonym był oficer niemiecki, który był także kierowcą dowódcy lagru majora, którego nazwiska nie pamiętam. Często także wysyłali nas beczkowozem do obozu jenieckiego francuskiego, a później rosyjskiego w Porębach Wojsławskich celem opróżniania obozowych ustępów. Raz w tygodniu używając beczkowozu na samochodzie o pojemności około 3000 litr wjeżdżaliśmy do ogrodzonego potrójnymi zasiekami z drutu kolczastego i strzeżonego z wież wartowniczych obozu. Przy pompowaniu nieczystości jeńcy pomagali mieszając nieczystości aby pompa się nie zapychała.

Przy każdym wjeździe i wyjeździe szczegółowo sprawdzali wartownicy samochód otwierając nawet pokrywę beczkowozu. Kontrolowali czy nie wywozimy jeńców. Jeńcy francuscy nie byli zbyt surowo traktowani. Posiadali nawet własne rzeczy w walizkach i dostawali paczki ze słodyczami. O wiele gorzej mieli jeńcy rosyjscy, których za wyjątkiem kilku, będących lekarzami, traktowano bardzo źle. Byli tak głodni, że nawet jak szli do roboty przez pola obsiane rzepą to wyrywali ją i zjadali. Dzięki przepustce mogłem chodzić po lagrze. W kinie dla wojska niemieckiego, które było w Lagrze II wyświetlano filmy propagandowe. My także mogliśmy oglądać filmy ale w bliższej odległości od ekranu bo te lepsze miejsca były zarezerwowane dla Niemców. Pamiętam, że filmy pokazywały głównie zwycięstwa wojsk niemieckich na wschodzie. W lagrze pracowałem do marca 1944 roku kiedy to zostałem skierowany do służby budowlanej Baudienst. Siedziba Baudienstu mieściła się w Wojsławiu. Większość robotników Baudienstu miała mundury. Mieszkaliśmy w domu ale do pracy maszerowaliśmy razem kolumną czwórkami. Ja ze swoją grupą pracowałem w „Flugzeugwerk-Mielec” w hali nr 2. Pracowaliśmy przy naprawianiu narzędzi. W tym czasie na terenie fabryki pracowali jeszcze robotnicy żydowscy. Z tego też powodu przy wymarszu po pracy z fabryki przy przechodzeniu przez wartownie na komendę dowódcy podnosiliśmy do góry ręce z podciągniętymi rękawami tak aby wartownicy mogli sprawdzić czy nie posiadamy wypalonych numerów. Zabezpieczali się w ten sposób przed ucieczkami Żydów. Jak zbliżał się front to Niemcy zaczęli wywozić robotników żydowskich. Wdziałem jak ładowali ich do bydlęcych wagonów które miały małe okienka okratowane lub pozabijane deskami. Ewakuacje Żydów pilnowała policja żydowska, która przy pomocy gumowych pałek z wielką gorliwością zaganiała ich do wagonów. W fabryce pracowałem przez około 3 miesiące. Na około 2 miesiące przed wyzwoleniem uciekłem z pracy i już do wyzwolenia musiałem się ukrywać nocując w stodołach u znajomych. Na kilka dni przed nadejściem frontu wraz ze znajomymi byliśmy świadkami walki powietrznej jaka się rozegrała nad Smoczką.
Walczyły 2 rosyjskie samoloty i 3 niemieckie. Jeden z samolotów niemieckich został trafiony i upadł na polach w okolicach dzisiejszego Domu Opieki Społecznej. Niemcy oglądający ten pojedynek twierdzili, że to został zestrzelony rosyjski samolot ale jak poszliśmy tam następnego dnia to zobaczyliśmy, że na szczątkach samolotu były swastyki. Wszędzie były porozrzucane szczątki samolotu i pilota. Leżała także amunicja do działka samolotu. Prawdopodobnie do dzisiaj zalega tam wryty w ziemię silnik tego samolotu.

Mielec 30.11.2005 r.
  Copyright © 2006-2007 TMZM Mielec &  wichz MCMLXII