Zapomniany cmentarz
Ziemia mielecka była świadkiem wielu historycznych wydarzeń. Także wojennych wichur, które przetaczały się
przez Polskę. Dlatego na naszym terenie jest wiele cmentarzy i mogił, między innymi z II wojny światowej, które wymagają odpowiedniego zabezpieczenia i uporządkowania.
Wszyscy wiedzą o cmentarzu żołnierzy radzieckich przy ulicy Wolności w Mielcu, ale niewielu wie o innym cmentarzu wojennym z czasów II wojny światowej, który zlokalizowany jest w lesie w okolicach kapliczki Drogowców przy szosie do Kolbuszowej. Także wszystkie informatory i przewodniki po ziemi mieleckiej (za wyjątkiem ostatnio wydanego Leksykonu Mieleckiego) nie wspominają o tym cmentarzu. A jest to cmentarz, który przypomina nam o istniejącym w tym rejonie dużym poligonie Wehrmachtu o nazwie Truppenübungsplatz Süd Dęba – Mielec, na terenie którego był francuski obóz jeniecki i obóz pracy (lager). Pracowało tam tysiące robotników z okolicznych miejscowości. Cmentarz znajduje się po prawej stronie szosy, około 100 metrów w głąb lasu. Od strony szosy prowadzi do niego wąska ścieżka. Cmentarz jest mocno zaniedbany, nie ogrodzony i brak jest informacji przy drodze o jego istnieniu. Na jednej z mogił jest drewniany krzyż z tabliczką informującą o poległych tam żołnierzach niemieckich. Jest to jednak informacja niepełna. Na cmentarzu pochowani są żołnierze Wehrmachtu z pobliskiego poligonu oraz kilku jeńców francuskich z obozu jenieckiego, którzy zmarli w obozie oraz jeden jeniec francuski zastrzelony podczas ucieczki. Tam też pochowany jest komendant obozu SS w Smoczce Otto Engelbert (ps. Otuś), który został zastrzelony przez znanego partyzanta Wojciecha Lisa. W dwóch rzędach widoczne są jeszcze około 22 mogiły, które z każdym rokiem ulegają zatarciu. Dziwne, że do tego czasu nie zadbano o te mogiły. Przydałaby się chociaż informacja przy drodze informująca o tym cmentarzu. Nie chodzi tutaj u budowanie jakiś pomników czy obelisków, ale o zwykłe oznakowanie i uporządkowanie tych wojskowych mogił. Zobowiązuje nas do tego Konwencja Genewska z 12 sierpnia 1949 roku. I nie ma tutaj znaczenia, czy są to mogiły agresorów czy wojsk sprzymierzonych. Odpowiedzialność za opiekę nad nimi spada na samorząd lokalny, w tym wypadku na gminę. Gospodarzem tego terenu jest Nadleśnictwo Tuszyma, ale myślę, że inicjatywę w tym kierunku może przejąć każda organizacja. Dziwię się, że wiele organizacji z Mielca mających w swoim statucie opiekę nad miejscami martyrologii nie zainteresowało się tym cmentarzem. Może któraś z dwóch mieleckich organizacji harcerskich zechce te mogiły otoczyć opieką. A może w ramach lekcji historii w którejś ze szkół mieleckich zostanie opracowana informacja o tym cmentarzu. Dzisiaj jeszcze żyją mieszańcy okolicznych miejscowości, którzy byli świadkami pochówków na tym cmentarzu. Dobrze by było, aby Program Rewitalizacji Mielca obejmował także takie przedsięwzięcia. Tymczasem chętne do współpracy w takich działaniach są np. Fundacja „Polsko-Niemieckie Pojednanie” czy też Czarny Krzyż z Austrii lub podobne instytucje z Niemiec zajmujące się problematyką cmentarzy wojennych. A współpraca taka to okazja do wymiany młodzieży z zainteresowanych krajów, wykorzystania takich miejsc do lekcji historii czy też uczynienia z nich nawet pewnej atrakcji turystycznej. Takimi obiektami turyści z Niemiec, Francji czy Austrii będą się interesować na pewno coraz bardziej.
Andrzej Krempa