|
|
TMZM Mielec:
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Działalność:
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Warto zobaczyć:
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Po godzinach:
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Monitoring:
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Taka zwyczajna historia
Listopad 2009
Dla upamiętnienia siedemdziesiątej rocznicy wybuchu drugiej wojny światowej w
powiecie mieleckim prezentujemy garść wspomnień Księdza Kanonika Franciszka
Hanka, który należy do pokolenia urodzonego w 1921 r. Doświadczył strachu i zła,
jakie niosła ze sobą wojna. Jest też świadkiem okrucieństwa okupanta wobec
mieleckiej ludności żydowskiej.

Kiedy wybuchła wojna to Ks. Kanonik miał 18 lat?
A tak, jestem rocznik 21, miałem 18.
Tu w Mielcu Ks. Kanonik kończył szkołę, którą przerwała wojna, potem wyjazd
do Lublina.
Tak było. W 1946 zrobiłem maturę, tu w Mielcu i potem studia na KUL-u,
filozofia, psychologia, zrobiłem dwa lata i na teologię do Wrocławia..
Księże Kanoniku, był Ksiądz młodym chłopakiem, kiedy w Mielcu wybuchła
wojna. Pamięta Kanonik rok 1939 i jak wyglądało to miasto przed wojną?
Przed wojną było to takie 11 tysięczne miasteczko, póki nie zaczęli budować
tego osiedla przy PZL.
PZL istniało długo
przed wojną?
Tyle wiem, że moja siostra tam pracowała.
Powstawały osiedla i Mielec zaczął się rozrastać. Zaczęli napływać ludzie i
ten rozwój przerwała wojna...
Tak, tu w Mielcu był COP. Zapoczątkował go minister Kwiatkowski.
Jak wyglądał tu 1939 rok? Czuło się atmosferę, ze coś złego się dzieje?
Tak, zresztą radio mieli tylko adwokaci, bogaci ludzie, ale słyszeliśmy i gazety donosiły o wojnie. Trwała mobilizacja, mój brat rezerwista poszedł do
wojska jako kapitan i był nawet komendantem fortów na górnym Śląsku.
A Kanonika nie wzięli do wojska?
Za młody jeszcze byłem. Pamiętam pierwszy dzień września, a był to pierwszy
piątek, mieliśmy pójść do szkoły. Tymczasem niemieckie samoloty już przyleciały
nad dworzec kolejowy i nad PZL. Pojawiły się już pierwszego dnia wojny.
Postraszyli ludzi, ktoś zginął, była jedna ofiara, ale uszkodzeń niewiele było.
Za to parę dni później Niemcy już wkroczyli do Mielca.
Jakieś ciężkie walki toczyły się w tych pierwszych dniach?
Nie, trwały tylko naloty. Poważniejsze to były dopiero za jakieś 2-3
tygodnie. Ludzie uciekali, bo taka fama poszła od Zachodu, żeby ludzie uciekali
na Wschód.
A wiadomo, co zdarzyło się Wschodzie...
Tak wiadomo. No i ludzie uciekali. Był ciepły wrzesień, październik. Ludzie
nocowali po rowach, po łąkach. Nam tato nie pozwolił uciekać, bo znał
bolszewików z pierwszej wojny światowej. Wiedział, sowieci mieli prostą dewizę
- co Twoje to i moje, a co moje to nie Twoje.
Znał Rosjan i kazał Wam zostać tu w Mielcu?
Wielkie spięcie było w Mielcu. Tu była komenda niemiecka i nawet kilku obywateli zapisało się na Volkslistę. Widziałem kilka razy jak tam na rynku
stali przy megafonie i słuchali przemówień niemieckich, zwłaszcza Hitlera.
Gromadka tych ludzi niewielka była, ale była... Natomiast dookoła Mielca
młodzież męska grupowała się w oddziały. Szukali sposobów, dogadali się w końcu
i należeli do warszawskiej komendy.
Czyli do AK ? Lata wojenne Ksiądz Kanonik przeżył w Mielcu. Jak się udało
uniknąć wywózki? Zaraz na początku wojny siostra poszła do pracy do PZL, za
Niemców. Ja też tam musiałem pójść i groziło mi wywiezienie. Robili łapanki i
wyznaczali nawet, kto ma być wywieziony do Niemiec. Mój brat był wyznaczony, ale
się ukrywał.
I Ksiądz kanonik pracował w PZL?
Tak 4 lata, po 12 godzin dziennie. Potem byłem skierowany do Rostoka koło
Hamburga, ale dzień przed wywózką udało mi się uciec i ukryć.
Na czym polegała praca w PZL „za Niemców"?
To były naprawy, remonty niemieckich samolotów i produkcja stateczników do
samolotów niemieckich Heinkel, montaże i remonty samolotów, szybowców górskich
Czy poza wywózkami dotykały społeczność mielecką inne restrykcje czy raczej
spokojnie się żyło?
Nie było łatwo. Niemcy wyznaczali co miesiąc czy raz na pół roku takich
obywateli, którzy mieli gwarantować bezpieczeństwo Niemcom. Dziesięciu
zakładników, którzy mieli być rozstrzelani, gdyby w Mielcu zginął jakiś obywatel
niemiecki. Między innymi mój ojciec był takim zakładnikiem. Mieszkał w domu,
ale w każdej chwili mógł zginąć. Do tego nie doszło, chociaż było tragiczne
zdarzenie. Gdzieś poza Mielcem zginął Niemiec i przywieźli z Rzeszowa więźniów
i powiesili ich na rynku, na oczach wszystkich dla postrachu.
W Mielcu była dość liczna społeczność żydowska. Co się z nimi stało?
To co jako młody chłopak słyszałem, to historia, że Żydzi próbowali
wykupić się od śmierci. Przekazali Niemcom jakieś wyroby ze złota, po
kilkanaście kilogramów, ale to nie pomogło. Chyba w 1943r. w pewien piątek
wieczorem przyjechał oddział niemiecki. Żydzi byli wówczas na modlitwie w
Bożnicy. Synagogę otoczono i podpalono.
A Bożnica była tam, gdzie obecnie mieści się tak zwany zielony rynek?
Tak, a właściwie, gdzie jest „Biedronka" obok rynku. Dziś pozostały tylko kamienie..
Niemcy spalili tych ludzi?
Tak, to był straszny widok i swąd na całe miasto, bo paliło się kilka dni.
Resztę Żydów wywieźli pewnie do obozu. Była też grupa narodowości żydowskiej,
która pracowała w PZL, wykonując prace porządkowe.
I udało im się przetrwać do końca wojny?
Nie, też ich stracono.
Powróćmy od tych tragicznych momentów do losów Księdza kanonika. Jak udało
się uniknąć wywiezienia na roboty do Niemiec?
Uciekłem, ukrywając się z kolegami w lesie do końca wojny.
Można powiedzieć, że Ksiądz walczył z bronią w ręku?
Nie, ja tam byłem łącznikiem i instruktorem broni. W gimnazjum Konarskiego
mieliśmy przysposobienie wojskowe i znałem się na tym. Baliśmy się jednak
bardzo.
Jak długo Ksiądz Kanonik przebywał w lesie, w partyzantce?
A jeszcze rok.
I tam zastał Kanonika koniec wojny? Jak te zdarzenia Ksiądz pamięta?
W 1944 był koniec wojny. Pół roku tu trwał front. Sowieci znajdowali się po
wschodniej stronie, na linii lasów Mielca i Kolbuszowej, a Niemcy byli na
zachodzie, za Wisłoką w okolicach Goleszowa. Front stał do zimy, a przy końcu
zimy sowieci sprowadzili na samochodach katiusze i przegnali Niemców dalej.
Kiedy front przesunął się na zachód, dużo czerwonej wody było w Sanie i w Wiśle.
Wiele ludzi zginęło. Oddziały sowieckie miały taką metodę, że za wszelką cenę
szły przed siebie. A głód u nich panował, bo nie zawsze im dowieźli jedzenie.
Gdy my ukrywaliśmy się w czasie samego frontu, to zabrali 6 pięciokilowych
bochenków chleba, które dla nas mama upiekła. Głodne chłopaki byli i poszli
dalej...
Czyli Rosjanie nie stacjonowali w Mielcu?
Nie, przeszli przez miasto i poszli dalej. Byliśmy na linii frontu przez pół
roku, ale nie było słychać strzelaniny, no może gdzieś tam czasem.
A czy jako ruch oporu kontaktowaliście się z Rosjanami?
Tak, nawet dołączyła do nas na krótko sowiecka partyzantka, ale szybko
połączyli się z Armią Czerwoną.
Front przeszedł i Ksiądz Kanonik mógł wrócić do domu oficjalnie, tak?
W tych tygodniach zaraz po wyzwoleniu organizowano już fabrykę. Tam
poszedłem, żeby pomóc porządkować, bo czuliśmy, że to już polskie, chociaż
pozornie. Zorganizowano jakąś komendę, w mieście zaczęło się życie społeczne.
Nawet kartki wydzielono. Żywność była reglamentowana, po chleb trzeba było stać
nawet parę godzin. O mięsie nie można było nawet myśleć. Tylko czasem jakieś
ryby, śledzie, słabe. W fabryce pracowałem rok, w tym czasie zrobiłem maturę w
1946.
Jeszcze w czasie wojny zmarła Księdza mama, czyli wtedy Kanonik jeszcze
pracował w zakładach?
Tak, miałem Kenkartę
A co z tatą?
Tata umarł w 1957 roku.
A jakie były losy rodzeństwa?
Byliśmy razem, najmłodsza siostra pracowała w kinie, potem na poczcie. Moje
rodzeństwo miało dyplomy nauczycielskie.
Jedna z sióstr pracowała jako nauczycielka, gdzieś na Wschodzie?
A to właśnie ta najmłodsza, przed wojną w Gimnazjum w Wilnie, prowadzonym
przez siostry zakonne, uczyła polskiego.
Dziękuje kanonikowi za bardzo interesujący kawałek historii Mielca.
Z Księdzem Franciszkiem rozmawiał Ks. Mariusz Bawołek
Powyższy wywiad jest pierwszą częścią cyklu odkrywania interesujących biografii
Ksiądz Kanonik zgodził się opowiedzieć o doświadczenia wojny, a w kolejnej
części poznacie Państwo Jego Kapłańską drogę. Zapraszamy do lektury, zdawać by
się mogło zwyczajnej historii ludzkiego życia …
źródło: FARA listopad 2009 str.13
|
|
|