Tajemnice Blizny, rakiety V-1, V-2.
Blizna, mała wioska położona w trójkącie pomiędzy Mielcem, Kolbuszową i Dębicą
63 lata temu była jednym z najtajniejszych miejsc w okupowanej przez hitlerowców
części Europy. Właśnie tu, 22 sierpnia 1943 roku, cztery dni po zbombardowaniu
przez zachodnich aliantów ośrodka rakietowego w Penemunde, dowództwo niemieckie
postanowiło przenieść poligon szkolno-doświadczalny „cudownej broni" Hitlera,
pocisków latających V-1 i rakiet balistycznych V-2 (A-4). Miejsce to wybrano
nieprzypadkowo, ponieważ Blizna leżała na terenie dużego poligonu SS „Heidelage
(późniejsza nazwa poligon SS Dębica) z siedzibą w Pustkowie, gdzie stacjonowało
około 12.000 żołnierzy. Prace pod nadzorem szefa SS Himmlera, który wizytował
poligon we wrześniu 1943 roku, przebiegały bardzo szybko. Wybudowano betonową
drogę oraz tory kolejowe ze stacji Kochanówka do wysiedlonej wcześniej wioski,
aby ułatwić transport materiałów budowlanych oraz części montowanych tu wyrzutni
i rakiet. Na terenie samego poligonu o nazwie „Heidelager Blizna" powstało
kilkadziesiąt obiektów o przeznaczeniu militarnym i socjalnym oraz sieć kolejki
wąskotorowej służącej do transportu gotowych pocisków V-1 i V-2 z hal
montażowych na stanowiska startowe.

Prace pod nadzorem szefa SS Himmlera, który wizytował poligon we wrześniu 1943
roku, przebiegały bardzo szybko. Wybudowano betonową drogę ora/, tory kolejowe
ze stacji Kochanówka do wysiedlonej wcześniej wioski, aby ułatwić transport
materiałów budowlanych oraz części montowanych tu wyrzutni i rakiet. Na
terenie samego poligonu o nazwie „Heidelager Blizna"- powstało kilkadziesiąt
obiektów o przeznaczeniu militarnym i socjalnym oraz sieć kolejki wąskotorowej
służącej do transportu gotowych pocisków V-l i V-2 z hal montażowych na
stanowiska startowe. Najważniejsze obiekty zostały dodatkowo zabezpieczone
ogrodzeniem z metalowej siatki, patrolowanym przez żołnierzy SS mających rozkaz
strzelać bez pytania do każdego „nieproszonego gościa". Do wykonania prac
budowlanych zapędzono między innymi więźniów z pobliskiego hitlerowskiego obozu
pracy w Pustkowie mieszczącego się na tzw. „Górze Śmierci .
Gdy wszystkie urządzenia były już gotowe, do Blizny przybyła 444 bateria
szkolno-doświadczalna z Penemunde, która 5 listopada 1943 roku dokonała
pierwszego odpalenia rakiety V-2 (A-4). Trzeba też wspomnieć o wizytacji
poligonu przez twórcę V-2 Wernera von Brauna oraz płk. Waltera Dornbergera -
odpowiedzialnego za niemiecki program rakietowy. Jednocześnie zaczęto próby z
pociskami latającymi V-l, do wystrzeliwania których miały służyć dwie rampy
startowe, ale do czasu ewakuacji poligonu wykorzystywano tylko jedną z nich.
Heidelager Blizna" działał nieprzerwanie od listopada 1943 do lipca 1944 roku,
kiedy to w następstwie zbliżających się szybko oddziałów Armii Radzieckiej,
poligon przeniesiono do Borów Tucholskich. Urządzenia militarne, których nie
udało się zdemontować hitlerowcy wysadzili w powietrze, a cały teren zaminowali.
Ogółem z Blizny wystrzelono około 60 rakiet V-2 (A-4) i 30 „latających bomb"
V-1", z których na
skutek wad konstrukcyjnych, tylko część osiągnęła założone cele. Kilka pocisków
eksplodowało podczas startu lub zaraz po nim zabijając wielu żołnierzy z obsługi
wyrzutni. Świadczą o tym liczne głębokie doły znajdujące się w lasach i na
polach na trasie Blizna — Niwiska. W miarę przeprowadzanych prób wady te
prawiono (choć nie wszystkie), udało się także wyszkolić kilka baterii
artyleryjskich, które, po przerzuceniu na front zachodni ostrzeliwały Londyn,
Antwerpię,. Liege i inne cele siejąc śmierć i zniszczenie.
Zaraz po wkroczeniu wojsk radzieckich do Blizny na początku sierpnia. 1944 roku,
zaczęła się dokładna penetracja terenu poligonu, przesłuchiwano okoliczną
ludność oraz zbierano wszystkie pozostawione przez Niemców części z rozbitych
rakiet. W pracach tych uczestniczyli także, w ramach porozumienia sojuszniczego,
żołnierze angielscy pod dowództwem ppłk. Sandersa.
Po wojnie ;,Hajdelager Blizna" oficjalnie na długie lata zniknął z historii
naszego regionu;. Co nie zniszczyła „wyzwoleńcza" armia, rozebrali wracający do
nieistniejącej wioski jej byli mieszkańcy, odbudowując od podstaw swoje
gospodarstwa. Dzisiaj, po 63 latach na terenie Blizny zostało jeszcze trochę
śladów świadczących o jej burzliwej przeszłości. Idąc betonową drogą (teraz
pokrytą asfaltem) wybudowaną na potrzeby poligonu, można oglądnąć znajdujące się
w polu, w miarę dobrze zachowane dwie betonowe platformy pod wyrzutnie V-1 wraz
z towarzyszącymi im bunkrami startowymi, z których odpalano pociski, oraz
betonowe wylewki po halach magazynowych i montowniach. Wśród drzew, w miejscu
głównej hali montażowej rakiet V-2 (A-4), widać wystające resztki betonowych
filarów ciągnących się w dwóch rzędach na długości ponad 100 metrów, które
kiedyś stanowiły podpory potężnej, wysokiej na kilkanaście metrów budowli.
Kilkaset metrów dalej, w lesie, idąc po śladach biegnącej tu kiedyś kolejki
wąskotorowej docieramy do fundamentów wysadzonej przez Niemców wieży serwisowej,
gdzie przygotowywano rakiety do startu. Parę kilometrów dalej, na skraju lasu,
zobaczymy zniwelowane miejsca pod drewniane podesty, z których odpalano rakiety
oraz głębokie doły po eksplozjach wadliwych pocisków. Niestety, jak na razie
wszystko to można oglądać w towarzystwie zorientowanego w terenie przewodnika,
gdyż mimo dość dużego zainteresowania tą tematyką Gmina Ostrów, do której należy
ten teren, nie znalazła dotąd funduszy na postawienie choćby jednej tablicy
informacyjnej z opisem, co i w którym miejscu się znajduje. Zainteresowanym
polecam tzw. Plan Sandersa - szkic poligonu w Bliźnie wykonany przez
angielskiego oficera przebywającego na tym terenie we wrześniu 1944 roku.
Przedstawia on rozmieszczenie wszystkich obiektów znajdujących się wtedy na
poligonie.
„Światełkiem w tunelu" stała się ostatnio sprawa poszukiwania w okolicach Blizny
szczątków rakiety V-2, szeroko nagłośniona przez prasę oraz TVP-3 w programie
red. A. Sikorskiego „Było nie minęło". Padły tam między innymi deklaracje o
tablicach informacyjnych dla zwiedzających i utworzeniu Izby Pamięci poświęconej
ludziom, którzy w czasie wojny, z rozkazu Komendy Głównej Armii Krajowej,
rozpracowywali ten teren.
Moje zainteresowania „Heidelager Blizna" ciągną się z różnym na tężeniem od
kilkunastu lat, ale dopiero era internetu otworzyła mi możliwość dotarcia do
materiałów," jakich bym nie znalazł w żadnej książce. Wymiana informacji na
forach dyskusyjnych z ludźmi posiadającymi niekwestionowaną wiedzę w tym temacie
oraz zagraniczne strony internetowe pokazały mi, jak wielkie jest
zainteresowanie, problematyką „wunderwaffe". Chcąc jednak zasięgnąć informacji u
źródła, musiałem odejść od komputera i udać się na spotkanie z kapitanem w
stanie spoczynku, Aleksandrem Rubinem, ps.„Rusal", legendarnym dowódcą oddziału
AK działającego na terenie poligonu SS Dębica.
Ten miły, dziś już 93-letni starszy Pan, którego losy z lat 1939-1956, kiedy to
wyszedł z konspiracji, mogłyby posłużyć za niejeden sensacyjno-przygodowy
scenariusz filmowy, przyjął nas bardzo serdecznie, a dowiedziawszy się o
powodzie naszej wizyty chętnie nam o wszystkim opowiedział. Po wielogodzinnym
wywiadzie Pan Aleksander zaproponował, że pokaże nam miejsce upadku rakiety V-2,
która eksplodowała tuż po starcie, rozrywając się na dwie połowy. Część ogonowa
wraz z silnikiem spadła na bagniste torfowiska i hitlerowcy, chociaż bardzo się
starali nigdy jej nie znaleźli. Upadek rakiety obserwował „Rusal" wraz ze
swoimi partyzantami tuż przed przyjazdem Niemców zdołali zamaskować wystające z
bagna części. Dopiero jesienią 1944 roku, gdy tereny byłego poligonu badała
radziecko-brytyjska komisja, A. Rusin pokazał to miejsce Anglikom i - jak
wspomina - pomógł wyciągnąć za pomocą przyniesionych z domu łańcuchów ponad pół
ciężarówki różnego rodzaju elementów rakiety. Części te miały zostać
przetransportowane do Wielkiej Brytanii, lecz jakie było zdziwienie Anglików,
gdy na miejscu okazało się, że w skrzyniach zamiast elementów rakiety znaleźli
zwykły złom lotniczy.
Andrzej Drews
źródło Korso