Nadeszły ciężkie czasy dla działalności Aeroklubów
17.02.2010
Poczułem się dziwnie, kiedy czytając w „Korso” z 5 stycznia 2010 artykuł pt.
„Satysfakcja Prezydenta” nie znalazłem w wydatkach miasta pozycji dla Aeroklubu Mieleckiego im Braci
Działowskich. Zdziwiłem się jeszcze bardziej, gdy w wydaniu okolicznościowym
„Mielczanin” przeczytałem tytuł „Uratowaliśmy lotniczy charakter Mielca” i hasło
„Mielec.pl. Tu rozwijają się skrzydła”. Nie wiem czy jest to żart, obłuda, czy
początek przedwyborczej kampanii samorządowej, gdyż fakty są zupełnie inne.
Prawdą jest, że PZL został sprzedany amerykańskiej firmie Sikorsky i dzięki temu
Mielczanie mają więcej stanowisk pracy, ale fakty zaprzeczają, aby miasto
wspomagało, a tym bardziej ratowało resztki mieleckiego lotnictwa. Do resztek
mieleckiego lotnictwa należy Aeroklub, którego Miasto nie tylko nie wspomaga,
ale wręcz utrudnia działalność lotniczą. Niedowiarkom polecam pójść na lotnisko
i zobaczyć wysoki płot odgradzający pole wzlotów od hangaru Aeroklubu, co
uniemożliwia całkowicie działalność Aeroklubu. Stało się to w czasie, kiedy
współwłaścicielem lotniska zostało miasto. Wcześniej Aeroklub miał
nieograniczony dostęp do lotniska, a przecież od początku swej działalności
Aeroklub zasiedział część lotniska na którym działa. Wydaje mi się wręcz
niesmaczne, kiedy dla celów propagandowych używa się haseł, jak z epoki PRL, nie
zgodnych ze stanem faktycznym.
Zastanawiam się, co się dzieje, że miasto utrudnia działalność tak zasłużonego
dla rozwoju Mielca Aeroklubu im Braci Działowskich. Dziwię się, że nie liczy się
to, że Aeroklub zrzesza w sobie ludzi ogarniętych pasją lotniczą. Ludzi, którzy
swym działaniem wychowują młodzież w sportach lotniczych. Rozpowszechniają
lotnicze tradycje Mielca, nie mówiąc o ogromnych sukcesach Aeroklubu w
wyszkoleniu wielu pilotów, którzy rozsławiali Mieleckie Skrzydła na całym
świecie. Nie rozumiem, dlaczego Aeroklub musi walczyć z miastem o własną
egzystencję. W tym wypadku nie chodzi nawet o pomoc, ale zwykłą życzliwość władz
miasta, do działalności Aeroklubu.
Nadeszły ciężkie czasy dla działalności Aeroklubów w całej Polsce. W czasach
kiedy liczy się tylko pieniądz, trudno jest na działalność kosztownych sportów
lotniczych. Przekłada się to, że mijają czasy, kiedy polscy piloci bili światowe
rekordy. A szkoda, bo lotnictwo jest naszą narodową predyspozycją, tak w
konstrukcjach lotniczych, jak i sporcie.
Kiedy popuszczam wodze fantazji zastanawiam się, co by było, gdyby na przykład
Wrocław miał tradycje lotnicze Mielca. Po tym jak władze Wrocławia pomagają
podobnym organizacjom, domyślam się, że Aeroklub Wrocławski byłby priorytetem w
działalności miasta. Popuściłem sobie wodze fantazji, ale nie szkodzi. Pozostaję
z nadzieją, że moja fantazja zamieni się w Mielcu na rzeczywistość.
Teofil Lenartowicz
|