Mielec liczy obecnie 61 647 mieszkańców
24-02-2015
Mielec liczy obecnie 61 647 mieszkańców. Rok po roku jest nas coraz mniej. W
2009 roku ubyło 351 mielczan. Najwyższa liczba obywateli została odnotowana w
1999 roku - 64 389 osób. Przez setki lat gród nad Wisłoką należał do małych,
prowincjonalnych miasteczek. Tuż po drugiej wojnie światowej miał zaledwie 8,3
tys. mieszkańców.
Kilka tygodni temu w ogólnopolskiej prasie pojawił się raport prezentujący
miasta o największej sile przyciągania oraz te, które najszybciej się
wyludniają. Raport dotyczył największych, głównie wojewódzkich miast. Jak w
kategorii miast średnich prezentuje się Mielec?
Miniona dynamika
Dynamiczny rozwój miasta nastąpił w latach PRL-u. Ta tendencja była wówczas
najwyższa w skali całego kraju. Do Mielca, gdzie usytuowano największą fabrykę
sprzętu lotniczego w Polsce, napływali młodzi ludzie z całej Polski. Zgodnie z
praktyką ówczesnych władz, w miastach, w tym w Mielcu, budowano nowe osiedla z
wielkiej płyty, przyłączano także do nich okoliczne wsie. W ten sposób Mielec
rozrósł się do rozmiarów ponad sześćdziesięciotysięcznego miasta. Ostatnie
poszerzenie granic miało miejsce w 1985 roku, gdy do Mielca włączono Rzochów
oraz Wojsław. Szczyt rozwoju demograficznego nastąpił w 1999 roku, gdy miasto
osiągnęło blisko 64,5 tysiąca mieszkańców. Od tego momentu zaczęło się ono
stopniowo wyludniać, przy czym dynamika spadku ludności rośnie z roku na rok. Na
początku stycznia 2011 roku według danych urzędu miasta w Mielcu mieszkało 61
647 osób. Główny Urząd Statystyczny podaje jeszcze niższą liczbę – 60 752 osoby
(czerwiec 2010). Co prawda szczegółowe dane różnią się między sobą, lecz nie
zmienia to ogólnego trendu - z roku na rok jest nas coraz mniej. I to mimo
dodatniego w ostatnich kilku latach przyrostu naturalnego.
Ubywa nas, ale i tarnobrzeżan, dębiczan
Kurczenie się średnich miast jest zjawiskiem ogólnopolskim. Warszawa, Kraków,
Wrocław, Poznań i Trójmiasto „wysysają” zwłaszcza miasta 50-100 tysięczne.
Podobnie jak Mielec, wyludnia się również pobliski Tarnobrzeg, który liczy już
mniej niż 50 tysięcy obywateli, oraz Dębica, której ludność zbliżyła się pod
koniec lat 90. do 50 tysięcy, a dziś wynosi już trzy tysiące mniej. Na
Podkarpaciu wzrostem liczby ludności może się pochwalić właściwie jedynie
Rzeszów, który wchłania sąsiednie miejscowości oraz przyciąga osoby z różnych
zakątków województwa.
Dlaczego tak się dzieje?
Powstaje pytanie, dlaczego liczba mieszkańców Mielca spada, skoro gospodarczo
radzi sobie on nieźle, przynajmniej w porównaniu z innymi ośrodkami podobnej
wielkości. Przyczyn takiego zjawiska jest kilka. W pewnym sensie Mielec pada
ofiarą własnego sukcesu. Rodziny, które mają pracę i stać je na budowę własnego
domu, wybierają działki pod miastem, głównie we wsiach gminy wiejskiej Mielec.
Miasto staje się więc miejscem pracy, niekoniecznie zaś życia. Ale większość
tych, których tracimy rokrocznie, to ludzie, którzy emigrują do większych miast
w poszukiwaniu pracy poza przemysłem. Cóż, Kraków, Rzeszów, Śląsk i Warszawa
dają relatywnie większe możliwości znalezienia pracy. Jest to znaczna grupa
ludzi, przede wszystkim młodych, którzy często osiedlają się w miastach, w
których studiowali, wiążą się z nimi zawodowo, tam zakładają rodzinę. Nasze
miasto zrobiło co prawda wiele, żeby zatrzymać młodych, ale to już nie
wystarczy. Ludzie mają różne pomysły na siebie, więc nie wszyscy odnajdą się w
stricte przemysłowym Mielcu. Szukają również rozrywki, kultury, miejsc, gdzie
mogą zrobić zakupy w największych galeriach handlowych – a tego u nas brakuje.
Jak odwrócić niekorzystny trend?
Aby poprawić statystyki, można zastosować zabieg przyłączenia kilku pobliskich
miejscowości do Mielca, które w tej chwili tworzą z nim spójny organizm – mowa
tu o Chorzelowie, Złotnikach i Woli Mieleckiej. Gdyby taki pomysł został
wprowadzony w życie, liczba mieszkańców Mielca wzrosłaby do mniej więcej 67
tysięcy. Na razie jednak miasto nie ma takich planów, przynajmniej do czasu,
kiedy są wolne tereny pod budownictwo i inwestycje. Pozostaje tworzyć warunki,
które będą sprzyjały młodym ludziom – dostępną, profesjonalną służbę zdrowia,
szkoły kształcące na potrzeby lokalnego rynku pracy, atrakcyjne formy życia
kulturalnego, spędzania wolnego czasu i robienia zakupów. Skoro część
dotychczasowych mieszkańców Mielca wybiera życie na przedmieściach, może warto
też powalczyć o mieszkańców mniejszych miasteczek. Trzeba więc stawiać nie na
jedną, lecz na kilka gałęzi gospodarki. Miasta wyłącznie przemysłowe ryzykują
upadek w czasie załamania gospodarczego, tak jak miasta żyjące z turystyki mocno
cierpią na zawirowaniach w branży turystycznej. Stawianie na jedno źródło
dochodu, z którego utrzymuje się dana miejscowość, jest bowiem bardzo ryzykowne.
Z Mielca drugiego Krakowa nie zrobimy, ale można postawić np. na usługi dla
biznesu, obsługę przyjęć czy kongresów. Warto pomyśleć nad dodatkową cykliczną
imprezą kulturalną, przeznaczoną dla szerszej publiczności, gdyż, umówmy się,
Mielecki Festiwal Muzyczny przyciąga zwłaszcza koneserów. Należy szukać różnych
źródeł rozwoju. Jeśli tego nie zrobimy, Mielec będzie coraz mniejszym punktem na
mapie Polski.
Komentarze
1. Za i przeciw
Moim zdaniem za osiedlaniem się w Mielcu może przemawiać fakt, że tutejsze życie
nie ma tak dużego rozpędu jak w dużych aglomeracjach co oczywiście sprzyja
lepszemu samopoczuciu (proszę pamiętać, że pieniądze to nie wszystko...),
łatwiej się także przemieszczać biorąc pod uwagę natężenie ruchu. Natomiast
przeciw: myślę, że głównie tzw. zmowa przedsiębiorców, która nie różnicuje
naszych zarobków. Skutkiem tego jest brak konkurencji na rynku pracy i walki o
pracownika jak ma to miejsce w regionach wskazanych w artykule. W naszym mieście
jest wielu ambitnych i zdolnych ludzi, dla których nie ma tutaj perspektyw na
lepsze i bardziej komfortowe życie. Prawdę mówiąc przedsiębiorczość Mielca
zatrzymała się na kilku miejscowych nazwiskach, a miasto nie promuje i nie
wspiera żadnych nowych pomysłów. Dlatego może wiele osób sądzi, że Mielec jest
nudny, a SSE to obóz pracy... Warto się także zastanowić nad przyciągnięciem do
Mielca osób stale dojeżdżających do pracy. Sam pracuję z osobami, które tutaj
tylko pracują, a mieszkają w Tarnobrzegu, Kolbuszowej, Dębicy, Szczucinie, nawet
Rzeszowie. Dlaczego nie chcą się tutaj przeprowadzić? Wykluczając Rzeszów,
myślę, że pozostałe miasta nie mają do zaoferowania więcej niż Mielec.
2. młody
Winą za zjawisko wyludniania się mielca nie jest to, że inne miasta mają więcej
do zaoferowania. Sam mieszkałem juz w kilku dużych miastach polski i tam nie ma
nic innego. Poza tym że pracodawcy lepiej płacą i stać człowieka na wynajęcie
mieszkania. Natomiast w Mielcu pensja 1300 zł na ręke a ceny za wynajem czy
kupno mieszkania porównywalne z Rzeszowem czy W-wa. To brak godziwych pensji za
pracę dla pracowników fizycznych jest tego powodem bo to oni budują gospodarkę.
Zwykli ludzie. I sam wyprowadziłem się z Mielca właśnie z tego powodu choć
mieszkałem tam od malucha. I kiedyś może wrócę jak się dorobie.
|