TMZM Mielec Warto wiedzieć
Figura Chrystusa Frasobliwego na mieleckim Cmentarzu
Kłopoty z pamięcią - poszukujemy zdjęć klasowych.
20-01-2010
Figura Chrystusa Frasobliwego na mieleckim Cmentarzu Parafialnym to jeden z
licznych obiektów sakralnych na terenie naszego miasta, jeden z kilku
najstarszych tego typu i wyróżniających się szczególnymi walorami artystycznymi.
Wprawdzie ostatnia, dokonana już dość dawno próba odnowienia tej figury przy
pomocy jaskrawo kolorowych olejnych farb nieco ją oszpeciła, jednak niewiele
ujęła z jej naturalnej wymowy. Odwiedzający cmentarz zwracają na nią uwagę także
dlatego, że ostatnio pojawiły się w publikacjach pewne informacje na temat tej
figury, szczególnie dotyczące czasu jej powstania, przypuszczalnych fundatorów i
czasu przeniesienia na cmentarz, które nie zgadzają się z wiedzą, jaką na ten
temat posiadają starsi mielczanie.
W XVII czy w XIX wieku?
Jeżeli wiarygodne są ustalenia znawców, historyków sztuki, figura, w stylu
ludowego baroku, powstała w XVII w. I prawdopodobnie nie jest to sprzeczne z
informacjami, że fundatorami jej byli Marianna z Kolasińskich i Jan Korpantowie,
w II połowie XIX w. Gdy w roku 1994 Mirosław Maciąga przygotowywał do druku III
tom monografii Mielca, w pracach redakcyjnych, szczególnie w adjustacji tekstów,
uczestniczyła także okazjonalnie autorka niniejszego tekstu. Pod wpływem jej
informacji, uzyskanych od rodziny Korpantych, ks. Wojciech Werner ustalił czas
powstania figury na wiek XIX i podał nazwiska fundatorów. Dwaj synowie
małżeństwa Korpantych, zmarli bezpotomnie kupcy: Jan zwany „Panepuchem” i
Zygmunt, znany jako Korpanty „Z płomieniem”, a także córki Korpantych: Julia
Sawczynowa i Maria Kaliszewska, ich dzieci i wnuki, swych rodziców i dziadków
uważali za fundatorów figury i opiekowali się nią. Starsi sprawowali tę opiekę,
gdy stała jeszcze na mieleckich błoniach (przed wybudowaniem gmachu Gimnazjum),
młodsi, gdy została przeniesiona na cmentarz. To Zbigniew Kaliszewski, przy
pomocy swych sióstr: Janiny Kaliszewskiej i Marii Barszczowej, na cmentarzu
odnawiał i malował figurę. Jeżeli prawdą jest, że powstała ona w XVII wieku,
Korpantowie mogli być tylko fundatorami kolejnej renowacji i cokołu. Tych
renowacji mogło być kilka w ciągu wieków. Tak więc czas powstania i ustalenie
fundatorów obiektu pozostaną, jak na razie, otwarte. Decydujący głos będzie miał
kompetentny znawca zabytków, historyk sztuki, jeżeli tylko podejmie się takiej
ekspertyzy.
Za okupacji czy po wojnie?
Definitywnie natomiast można zamknąć sprawę ustalenia czasu przeniesienia figury
z narożnika ogrodu gmachu gimnazjalnego (u zbiegu ulic: Kilińskiego i
Sękowskiego), na Cmentarz Parafialny. Wprawdzie komuś to przeniesienie
skojarzyło się z wycinaniem żelaznych kutych elementów ogrodzenia gimnazjalnego
gmachu przez Niemców w 1942 roku (na potrzeby uzbrojenia armii), ale to nie może
być prawdą, gdyż figura ta stała w gimnazjalnym ogrodzie jeszcze po wojnie,
prawdopodobnie do roku 1953, a na pewno do roku1951, nie zniszczyły jej nawet
liczne pociski, które spadły na gmach w lipcu i na początku sierpnia 1944 roku.
Widziały ją setki, nawet tysiące uczniów Gimnazjum i Liceum im. Stanisława
Konarskiego, Gimnazjum i Liceum Handlowego, Liceum Pedagogicznego,
uczęszczających do tych szkół w latach 1944 – 51, przemierzających codziennie
drogę do szkoły i wychodzących na przerwy między lekcjami. Widzieli ją także
bardzo liczni uczestnicy różnych uroczystości patriotycznych i akademii, seansów
filmowych w pobliskiej, jedynej wówczas w Mielcu sali kinowo-widowiskowej
„Sokoła” (zwanego później kinem „Bajka”) oraz uczestnicy zabaw w ogrodzie
Strażnicy. Nie mogą nie pamiętać tej figury w ogrodzie gimnazjalnym dawni
mieszkańcy budynków „Strażnicy” i starsi mieszkańcy Złotnik, przemierzali bowiem
wielokrotnie pieszo, rowerami, furmankami, drogę obok Gimnazjum do kościoła św.
Mateusza i do centrum miasta. Uczniowie jednej szczególnie aktywnej klasy
mieleckiego Gimnazjum, („mała matura” 1948 ), umieścili na mokrym cemencie
remontowanego wówczas ogrodzenia gimnazjalnego, tuż pod figurą Chrystusa, swą
„wizytówkę”, napis: „czarna perła IV „c”. Oni też muszą pamiętać. Są wśród nich:
doktor Marian Mazur i jego siostra Janina Szklarska. „Wizytówka” ta zniknęła
dopiero niedawno, gdy obecni gospodarze gmachu na krótko sporządzili i otwierali
w tym miejscu bramę do obiektu.
Sięgnąć do pamięci
Gdy przenoszono tę figurę na cmentarz, na pewno po roku 1951, absolwenci
wymienionych wyżej szkół rozjechali się po Polsce, studiowali, założyli rodziny,
niektórzy siedzieli w więzieniach lub jako synowie kułaków i innych „wrogich
elementów” odbywali prewencyjnie służbę wojskową w kopalniach ( na przykład
Jerzy Kazana, mieszkający naprzeciw Gimnazjum, i Leon Homentowski). Nie byli
świadkami tego wydarzenia. Zapytani odpowiadają, że pamiętają tę figurę w tym
miejscu, ale nie wiedzą, kiedy została przeniesiona. Kiedy niedawno w pewnym
towarzystwie padło stwierdzenie, że figurę nakazali przenieść Niemcy w 1942
roku, inżynier Andrzej Gałaś, pracownik mieleckiej WSK, zaprotestował.
Stwierdził stanowczo, że przybył do pracy w Mielcu w 1953 roku i zwiedzając obce
sobie miasto widział wówczas figurę Chrystusa Frasobliwego w rogu gimnazjalnego
ogrodu. Potem odbywał służbę wojskową, a gdy po powrocie, około1957 roku znów
odbył spacer po Mielcu, zdziwił się, że tej figury już w tym miejscu nie ma. To
najbardziej wiarygodna informacja, szczególnie dlatego, że ludzi przebywających
po raz pierwszy w danym miejscu cechuje zawsze szczególna ostrość widzenia.,
podczas gdy przechodzący codziennie koło jakiegoś obiektu mogą go nie zauważać. Jeszcze mocniej przemawia informacja pochodząca od Eugenii Braszkiewiczowej
(Bratek). To córka wieloletniego po wojnie, zasłużonego woźnego Gimnazjum i
Liceum Konarskiego. Wraz z rodzicami, potem także z mężem, zamieszkała w 1945
roku w gmachu szkoły, od strony parku, po opuszczeniu budynku przez radziecki
szpital wojskowy. Figurę Chrystusa Frasobliwego w ogrodzie gimnazjalnym widziała
codziennie aż do roku 1951, gdy rodzice przeprowadzili się do szkoły „Pod
zegarem”, a ona sama, z rodziną, zamieszkała na Osiedlu przy obecnej Alei
Niepodległości (mieszka tam dotąd). Obecność figury w tym czasie i w tym miejscu
potwierdza także Władysław Kiczura, mieszkający stale, od wojny aż do chwili
obecnej, naprzeciw gmachu dawnego Gimnazjum, przy ulicy Sobieskiego 35. Inni
dawni mieszkańcy domów przy ulicy Sobieskiego, którzy dokładnie znali
okoliczności usunięcia tej figury, nie żyją. Autorka niniejszego tekstu od 1938
do 1963 roku ( z przerwą w latach 1952 - 1957 z powodu studiów), również
mieszkała naprzeciwko gmachu Gimnazjum, przy ulicy Sobieskiego (obecny numer
33). Pamięta dokładnie wycinanie przez Niemców segmentów ogrodzenia
gimnazjalnego gmachu w 1942 roku. W czasie nielicznych krótkich pobytów w Mielcu
w latach studiów, słyszała rozmowy rodziców i sąsiadów o tym, jak ówczesne
władze miasta nakazały proboszczowi parafii św. Mateusza, ks. Michałowi
Nawalnemu, zabrać tę figurę z ogrodu gimnazjalnego.