|
|
TMZM Mielec:
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Działalność:
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Warto zobaczyć:
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Po godzinach:
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Monitoring:
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Po śladach dzieciństwa i młodości Jędrusia
05-03-2010
18 sierpnia 2009 roku minęła 100 rocznica urodzin Władysława Jasińskiego - syna ziemi
mieleckiej, twórcy i dowódcy oddziału partyzanckiego „Jędrasie", założyciela
i redaktora naczelnego konspiracyjnego pisma „Odwet".
O ile historia oddziału partyzanckiego „Jędrusie" została już dostatecznie
udokumentowana przez wielu autorów, o tyle okres dzieciństwa i młodości naszego
bohatera wymaga uzupełnienia, zweryfikowania nierzetelnych informacji,
podawanych przez licznych autorów, zajmujących się częstokroć profesjonalnie
historią...
Rodzeństwo
Przyszły „Jędruś" przyszedł na świat 18 sierpnia 1909 roku, w Sadkowej Górze w
pow. mieleckim, jako syn Piotra - nauczyciela (1883-1954) i Marii z
Halardzińskich (1882-1960). Pochodził z wielodzietnej rodziny. Miał czterech
braci: Bronisława (1906-1982), Kazimierza (1907-1983) - prawnika, Zbigniewa Jana
(1911-1920), Stanisława Walentego (1917-1943) - członka oddziału „Jędrusie",
członka redakcji „Odwet", więźnia Auschwitz, tam zmarłego, oraz dwie siostry:
Zofię (1912-?) i Elżbietę Annę (1915-1936).
Ojciec Władysława Jasińskiego, w wieku 19 lat rozpoczął pracę jako tymczasowy
nauczyciel Szkoły Ludowej w Tarnobrzegu, następnie w Sadkowej Górze i od 1909
roku w Szkole Ludowej 6 -klasowej w Mielcu, mieszczącej się wtedy przy ul.
Kościuszki. W związku z tym zaszła konieczność przeniesienia się rodziny
Jasińskich do Mielca.
Szkoła
Naukę w szkole, zwanej wówczas Szkołą Ludową, rozpoczął Władysław w roku
szkolnym 1915/16. Po przeniesieniu się rodziców do Mielca kontynuował dalszą
naukę w Szkole Ludowej 6-klasowej w Mielcu jako uczeń klasy trzeciej (1917/18),
którą był zmuszony powtórzyć w roku następnym, z uwagi na złe wyniki w nauce.
Klasę czwartą ukończył dopiero w roku szkolnym 1919/20.
Po jej ukończeniu rozpoczął naukę w Państwowym Gimnazjum w Mielcu jako 11-letni
chłopiec, otrzymując miejsce w klasie I A. Został zapisany w katalogu głównym
tej klasy pod „feralną" 13. Spotkał tu swoich starszych braci: Bronisława i
Kazimierza, a także ojca, który od 1 września 1921 roku został zatrudniony w
gimnazjum jako nauczyciel kontraktowy, później stały. Tu wyrastał i uczył się
pod kierunkiem wymagających nauczycieli, wśród nich hm. dr. Władysława Szczygła
wybitnego pedagoga i metodyka harcerskiego.
Smak harcerstwa
Zaprzyjaźnił się z dziesiątkami kolegów, harcerzy i dzięki nim poznał smak
organizacji harcerskiej, której pozostał wierny do końca swoich dni, nawet jako
dowódca oddziału partyzanckiego. Wspólne wyjazdy na obozy harcerskie (Barcice k.
Starego Sącza -1926 r, Łącko k. Nowego Sącza -1927 r, Zawada k. Dębicy - 1928
r., II Zlot Narodowy w Poznaniu - 1929 r.), a także wspólna organizacja życia
kulturalnego w gimnazjum, w tym również przedstawienia, w których Władek
Jasiński odgrywał z perfekcją rolę diabła („Jasełka" 1924 i 1927 r.) oraz
kozaka, w przedstawieniu Porucznik Pierwszej Brygady (1929 r.), łączyły i
scalały tych młodych ludzi, co w przyszłości zaowocowało patriotyczną służbą w
okresie drugiej wojny światowej. Mimo tych pięknych przeżyć na kulturalnej niwie
gimnazjalnej, nie zawsze młody człowiek mógł liczyć na zrozumienie najbliższego
otoczenia rodzinnego i nauczycielskiego.
Pierwsza miłość
Szczególnie trudnym dla Władysława Jasińskiego okazał się być rok szkolny
1927/28. W tym właśnie roku uczęszczał do klasy VII b. Po raz pierwszy w swoim
życiu zapałał głębokim uczuciem do koleżanki – harcerki Stefanii Karoliny
Władysławy Antoszówny, zwanej popularnie Stenią - uczennicy Prywatnego
Seminarium Nauczycielskiego Żeńskiego im. E. Platerówny w Mielcu, z którą
sympatyzował już od dłuższego czasu. Dla młodego człowieka nastał czas
młodzieńczej idylli...
Tak ten okres w życiu W. Jasińskiego zapamiętała koleżanka Steni - Maria Sawczyn
- Dusberger (zmarła w 1990 r.): (...) "Pamiętam go w okresie, kiedy Jego na
ówczas sympatia, koleżanka Stefania Antoszówna zdawała maturę pisemną. Czego się
nie robi dla ukochanej osoby... Więc Władek, chcąc pomóc swej ukochanej,
wdrapuje się na rosnący kasztan w okolicy sali maturalnej i z lornetką odczytuje
na tablicy szkolnej wypisany temat z języka polskiego. Zawsze pełen pomysłów
przesyła Jej opracowany temat wsunięty w kanapkę doręczoną jej jako drugie
śniadanie, tak wielce „spracowanej" uczennicy Vkursu" (...).
Dla tej jednej, jedynej, nocą majową rozświetloną poświatą księżyca, przez
uchylone okienko chatki w której mieszkała na Wojsławiu, słał pachnący bukiecik
fiołków, do którego dołączał maleńką karteluszkę z poetyckim wersem: „I serc
szkoda, co nie mają Oparcia"...
Młodzieńcze dramaty
Zapewne to zauroczenie młodą koleżanką, na dodatek piękną, sprawiło, że Władek
po raz kolejny zaniedbał obowiązki szkolne. Warto posłuchać relacji dr. Leona
Ra-chwała (zmarł w 1992 r.), rówieśnika i kolegi szkolnego W. Jasińskiego.
(...)" W tym krytycznym dniu opowiadał mi Władek, że ojciec poprzedniego dnia
zrobił mu wymówki, że nie uczy się, tylko odwiedza znajome. Odwiedzał pannę
Stefanię Antoszównę. Już wtedy powziął postanowienie, że się z nią ożeni i tak
się też w przyszłości miało stać. Wymówki ojca swojego wziął sobie tak do serca
i poczuł się tak ograniczony w swojej wolności, że zaprzestał przeciwstawiać się
przeciwnościom swego życia i sięgnął po broń. I dokonał zamachu na życie"(...)
Jedynym naocznym świadkiem tego zamachu na życie był Mieczysław Zięba, uczeń
ówczesnej klasy VII B (zmarł w 1993 r). który zanotował. (...) "Jak się wówczas
mówiło, powodem targnięcia się na życie była jego miłość do uczennicy ówczesnego
Seminarium Nauczycielskiego p. Stefanii Antosz, no i dwója od prof. Antoniego
Drwięgi".
O wydarzeniu tym, budzącym przerażenie w oczach współkolegów i Grona, tak mówi
wspomniany już dr L. Rachwał: „Na szczęście kula przeszła obok worka
osierdziowego i utkwiła mu w dolnym płacie płuca lewego (...) W czasie leczenia
w Klinice Krakowskiej wystąpiło powikłanie w postaci wysięku opłucnego krwawego
w lewej połowie klatki piersiowej (...). Kuli nie usunięto, a wysięk się
cofnął".
Obecna w chwilę po tym wydarzeniu Maria Tyran - córka ówczesnego dyrektora
gimnazjum, powiedziała autorowi w 1988 r.
..."przy zranionym i przerażonym druhu Władku ukląkł nie mniej przerażony ks. dr
Wawrzyniec Dudziak, pełniący wówczas obowiązki hufcowe-go i rzekł: „dziecino, co
ty zrobiłeś"? Druh Władek skierował swoją twarz w kierunku księdza i wyrzekł:
„cholera, nie trafiłem"... Ksiądz nie czekając na dalsze słowa podopiecznego,
wstał z klęczek i czym prędzej pobiegł do pobliskiej kaplicy w bursie po oleje
święte, w celu udzielenia zranionemu ostatniego namaszczenia"
Matura, studia, małżeństwo
W 1929 roku Władysław Jasiński złożył egzamin dojrzałości w Państw. Gimnazjum
im. Stanisława Konarskiego w Mielcu.
W 1930 roku został przyjęty w poczet studentów Uniwersytetu Warszawskiego
-Wydział Humanistyczny /nie zaś na Uniwersytet Jagielloński jak błędnie piszą
niektórzy publicyści/. Z powodu choroby nie zaliczył II kursu na Wydziale
Humanistycznym, zdecydował się przenieść na Wydział Prawa tegoż Uniwersytetu (po
uzupełnieniu wiadomości) i w dniu 29 września 1932 roku został studentem prawa,
które ukończył po wielu latach w 1939 roku, uzyskując tytuł magistra prawa.
Przez całe lata studiów „mocował" się nieustannie z wielką biedą i nękającymi go
chorobami (przepuklina pachwinowa lewostronna, zapalenie płuc, ostre zapalenie
nerek). Jeszcze w czasie trwania studiów Władysław Jasiński zawarł związek
małżeński ze Stefanią K.W. Antosz w dniu 19 lutego 1936 roku, w miejscowości
Dalekie, pow. Brasław, na Wileńszczyźnie. Z tego związku przyszedł na świat
jedyny syn Andrzej Władysław (zmarły w 2004 roku).
Śmierć
Władysław Jasiński „Jędruś" zginął 9 stycznia 1943 roku, zastrzelony przez
żandarma z posterunku w Rytwianach oraz gestapowca z Tarnowa Andrzeja Reslera,
zamieszkałego w Sielcu k. Staszowa.
„Jędruś" - syn ziemi mieleckiej pochowany został w zbiorowej mogile
partyzanckiej w Sulisławicach wśród swoich towarzyszy broni.
W 1957 roku na wspólnej mogile „Jędrusiów" w Sulisławicach stanął pomnik. Na
jego granitowej płycie wykuto nazwiska oraz pseudonimy żołnierzy „Jędrusia"
poległych w walce z niemieckim okupantem. Poniżej płyty umieszczono znamienny
werset poetycki Ryszarda Kiersnowksiego: A gdy dzieci zapomną, że mieszkały w
schronach Że widziały dni straszne, ponure i krwawe -Niechaj tylko to jedno
pamiętają o nas,
Żeśmy padli za wolność. Aby była prawem.
W 1983 roku obok „Jędrusia" pochowano druhnę Stefanię Jasińską Stenię, wierną
jego żonę, dzielącą życie męża i jego oddziału na okupacyjnej tułaczce i
wygnaniu. Taka była jego ostatnia wola. Stefania Jasińska była sparaliżowana od
1955 roku. Nikt nigdy nie słyszał z jej ust najmniejszej nawet skargi na życie i
los.
Janusz KrężelGazeta Korso
|
|
|